Terapeutyczne walory lasu


Harmonia Terapie Naturalne Renata Gliniak
„Gdybyśmy poddali się
inteligencji Ziemi,
moglibyśmy wyrosnąć z korzeniami,
jak drzewa”.
—Rainer Maria Rilke 
 
Od zawsze człowiek, komunikując się ze środowiskiem naturalnym, czerpał z niego siłę i zdrowie. Odrodzenie, czy też lepiej, przywrócenie zdrowotnej roli środowiska przyrodniczego, zapoczątkowali w pierwszej połowie lat 80. Japończycy. Powstało wówczas pojęcie „shinrin-yoku”- kąpiel leśna, czy też tzw. leczenie lasem. Terminem „shinrin-yoku” opisujemy proces zanurzania się w atmosferze lasu albo chłonięcia go zmysłami. Nie chodzi tu o ćwiczenia fizyczne, turystykę pieszą, czy jogging. To kontakt z naturą, łączenie się z nią za pomocą wszystkich pięciu zmysłów: wzroku, słuchu, smaku, węchu i dotyku. 



W 1982 roku Ministerstwo Rolnictwa Leśnictwa i Rybołówstwa Japonii sformułowało marketingowy termin o wymiarze społecznym – „shinrin-yoku” (leśna kąpiel) promując ideę zainicjowania szeroko zakrojonego programu, w którym środowisko leśne ma być wykorzystane do poprawy stanu psychicznego i fizycznego zdrowia ludzi. Pomysł ten w warunkach japońskich nawiązywał do starożytnych praktyk buddyjskich poddawania ciała oddziaływaniom natury. Równocześnie Agencja Leśna (odpowiednik GDLP) podjęła inicjatywę pod nazwą „forestbathingtrip” promującą model zdrowego stylu życia. Ministerstwo Rolnictwa Leśnictwa i Rybołówstwa Japonii wdrożyło w latach 2004-2006 program badawczy pod nazwą „Therapeutic Effects of Forest Plan”, zakładający weryfikację efektów terapeutycznego wpływu lasu na zdrowie ludzi. Na program przeznaczono 4 mld dolarów. Koncepcja lasoterapii została dobrze przyjęta przez przedstawicieli medycyny konwencjonalnej, jako działania profilaktyczne, ale nie lecznicze. W ramach „shinrin-yoku” w Japonii powstało w sumie 31 ośrodków terapii lasem oraz 100 Leśnych Centrów Terapeutycznych, których powierzchnia nie mogła być mniejsza niż 0,3 ha, a wysokość drzewostanów wynosiła minimum 5 m, zaś minimalna szerokość obiektu to, co najmniej, 20 m. Ponadto zbudowano 48 ścieżek „leśnej terapii” rekomendowanych następnie przez Japońską Agencję Leśną. Według statystyk „ścieżki terapii lasem” w Japonii rocznie odwiedza prawie 5 mln ludzi. W ślad za Japonią, rozwijając i pogłębiając ideę „shinrin-yoku”, w kolejnych latach podążyła Korea Południowa, a dalej kraje skandynawskie, Hiszpania, jak również Stany Zjednoczone.

Wszyscy wiemy, jak dobrze wpływa na nas kontakt z naturą, z przyrodą. W okolicznościach przyrody zapominamy o stresie i zmartwieniach, odprężamy się, zaczynamy jaśniej myśleć, odzyskujemy siły i energię, czujemy spokój, ukojenie, harmonię. Jesteśmy tak naprawdę częścią przyrody, jesteśmy z nią energetycznie związani, więc powinniśmy przebywać na jej łonie jak najczęściej. Nasza więź z przyrodą jest intuicyjna, instynktowna, jest w nas głęboko zakorzeniona. 



Okazało się, że kąpiele leśne nie tylko pozytywnie wpływają na nasze samopoczucie, ale skutecznie wspierają nasz układ immunologiczny. Las działa więc na nas terapeutycznie. Dzięki licznym badaniom dr Qing Li z ekipą badaczy dysponują ogromną bazą danych na temat wpływu kąpieli leśnych na różne aspekty ludzkiego zdrowia. Oto niektóre z ich wniosków:

1. Kąpiele leśne mogą regulować sen 
badanie na 12 pracownikach biurowych z Tokio dowiodły, że ludzie, którzy spędzają czas w lesie (spacer 2 godziny rano i wieczorem po ok. 2,5 km), śpią lepiej, nawet jeśli ich aktywność fizyczna pozostaje na podobnym poziomie, co wcześniej
badanie objęło grupę osób uskarżających się na różne problemy ze snem (bezsenność, zbyt wczesne budzenie się). Uczestnicy spacerowali 2 godziny po lesie Ryukoku w zachodniej części wyspy Honsiu. Ich sen monitorowano w noc przed spacerem i w noc po nim i okazało się, że: przeciętny czas snu uczestników po 2 godzinnym spacerze po lesie wydłużył się o 15%, czyli o 54 minuty, uczestnicy byli zdecydowanie spokojniejsi po 2 godzinnym spacerze po lesie, poprawiła się ich jakość snu, popołudniowe spacery poprawiły jakość snu uczestników bardziej, niż poranne.

2. Kąpiele leśne mogą poprawić samopoczucie
spacer obniża wynik dla niepokoju, przygnębienia, gniewu i zakłopotania niezależnie od tego, gdzie się odbywa, ale JEDYNIE spacer po lesie ma pozytywny wpływ na poziom wigoru i znużenia (spacer po Tokio, gdzie nie ma drzew vs. spacer po lesie)
dwugodzinny spacer po lesie wpłynął na wyniki testu POMS (Profile of Mood States, Profil Nastroju – popularne narzędzie pomiaru samopoczucia psychicznego) podobnie, jak dłuższy pobyt, więc dobra wiadomość jest taka, że nie trzeba spędzać w lesie duzo czasu. Wystarczą dwie godziny.
wydaje się, że kąpiele leśne mają większa wpływ na nastrój kobiet, niż mężczyzn.

3. Obniżyć ciśnienie krwi i uspokoić częstotliwość bicia serca
4. Zredukować poziom stresu
5. Poprawić stan układu krążenia i układu przemiany materii
6. Obniżyć poziom cukru we krwi
7. Poprawić koncentrację i pamięć
8. Ulżyć chorym na depresję
9. Podnieść próg bólu
10. Dodać energii
11. Pobudzić układ immunologiczny poprzez zwiększenie liczby komórek NK
w 2004 r. w Iiyamie w Japonii dr Qing Li z ekipą badaczy dowiedli naukowo, że pod wpływem kąpieli leśnych na organizm aktywność komórek NK uczestników wzrosła o 17,3% do 26,5%, co oznacza wzrost o 53,2% w stosunku do wartości początkowej
liczba komórek NK zwiększyła się o 50%
obecność enzymu granulizyny wzrosła o 48%, granzymu A o 39%, granzymu B o 33%, a perfotyny o 28%
jedna terapia leśna w miesiącu wystarcza do podtrzymania wysokiej aktywności komórek NK

12. Zwiększyć produkcję białek przeciwnowotworowych
13. Pomóc stracić na wadze

Drzewa zimozielone, takie, jak sosny, cedry, świerki i inne drzewa iglaste, to najwięksi producenci fitoncydów, czyli substancji roślinnych, które stanowią element systemu obronnego drzew oraz uczestniczą w procesie komunikacji między drzewami. Głównym rodzajem fitoncydów są terpeny i to właśnie je czujemy, praktykując kąpiele leśne. Podstawowe terpeny, to:

D-limonen – o cytrusowym zapachu
    Alfa-pinen – najpowszechniej występujący w naturze terpen o świeżym, sosnowym aromacie
Beta-pinen – ma bardziej ziołowy zapach, przywodzący na myśl bazylię albo koperek
Kamfen – o terpentynowym, żywiczym aromacie.

Dowiedziono ich działania antykancerogennego oraz wspierającego system immunologiczny. Najwyższe stężenie fitoncydów występuje przy temperaturze około 30 stopni C. Zatem spacery po lesie są dla nas istną naturalną leśną aromaterapią, działającą terapeutycznie na nasze organizmy. Zawartość terpenów antynowotworowych w powietrzu leśnym zmienia się wraz z upływem pór roku. Ich koncentracja latem jest najwyższa, a zimą jest najniższa. Wzrasta ona w kwietniu i w maju bardzo szybko, a w czerwcu i sierpniu osiąga punkt szczytowy. To podczas tych miesięcy nasz system immunologiczny wchłania je w lesie najlepiej i w największej ilości. Terpeny są zawarte w wysokim stężeniu przede wszystkim w głębi lasu, ponieważ drzewa rosną tam ściślej i stanowią ich bogate źródło. Do tego zwarte korony drzew powodują, że gazowe formy substancji nie ulatniają się wysoko i nie opuszczają praktycznie lasu. Zaleca się zatem wchodzenie głęboko w las, a nie przebywanie tylko na jego obrzeżach. Gdy panuje wilgotna pogoda, po deszcze lub w czasie mgły, w powietrzu fruwa szczególnie dużo zdrowych terpenów. Spacer po lesie zaraz po deszczu jest szczególnie zdrowy – tak mawiano kiedyś i taka jest prawda. Kolejną istotną informacją jest fakt, że gęstość terpenów antynowotworowych na ziemi i w pobliżu ziemi, na powierzchni, po której się poruszamy, jest największa. Im wyżej, tym bardziej substancje te są niszczone poprzez promieniowanie słoneczne UV, które z góry tam dociera. Zatem rozmieszczenie dla nas najzdrowszych substancji zdaje się być jak najlepiej dopasowane do naszego wzrostu. Jest to zadziwiające i daje do myślenia.  



Nasz nastrój poprawia również zawarta w glebie substancja, którą wdychamy podczas spacerów po lesie. To powszechnie występująca, nieszkodliwa bakteria Mycobacterium vaccae
Korzystny wpływ Mycobacetrium vaccae na organizm odkryła niemal przez przypadek doktor Mary O’Brien, onkolożka z Royal Marsden Hospital w Londynie. Dr O’Brien sprawdzała, czy wstrzykniecie pacjentom z rakiem płuc tejże bakterii podziała stymulująco na ich układ odpornościowy i pomoże im zwalczyć chorobę. Eksperyment nie przyniósł na to dowodów, ale doprowadził badaczkę do zaskakującego wniosku: zastrzyk „znacząco podniósł jakość życia pacjentów”. Chorzy zgłaszali, że czują przypływ energii i optymizmu i wskazywali na poprawę zdolności poznawczych.

Kilka lat później naukowcy z Uniwersytetu w Bristolu w Wielkiej Brytanii wstrzyknęli Mycobacterium vaccae myszom, szukając odpowiedzi na pytanie, dlaczego ludzie często popadają w depresję, kiedy chorują. Okazało się, że po zastrzyku myszy zachowywały się tak, jakby przyjęły leki antydepresyjne. Ale to nie wszystko, ponieważ zastrzyk zaktywizował neurony związane z funkcjonowaniem układu immunologicznego, co wskazuje na silną współzależność między odpornością, a emocjami. Innymi słowy, bakteria zawarta w glebie stymuluje nasz układ immunologiczny, a pobudzony układ immunologiczny sprawia, że czujemy się szczęśliwsi. Pracując np. w ogródku, wdychamy M. vaccae i poprawiamy sobie nastrój.
Jest to kolejny dowód na to, że spacery po lesie i zanurzenie się w leśnej atmosferze wszystkimi zmysłami wpływa terapeutycznie na nasz organizm.

Zbigniew Ogrodnik w swojej książce „Drzewa przyjazne drzewa lecznicze” pisze, że obcowanie z przyrodą jest już samo w sobie olbrzymią przyjemnością i regeneracją sił. Kojąco na nas działają kolory, aromat łąk, szum drzew i śpiew ptaków. To prawda, ale najprzyjemniej i najzdrowiej jest jednak w lesie. Drzewa oddziałują na nas także swoimi bioprądami. Jest to prąd elektryczny, który powstaje w żywym organizmie w wyniku przemiany materii. Wytwarzane w ten sposób bioprądy wpływają (w sposób pozytywny lub negatywny) na organizmy żywe, w tym również na ludzi.

Najprostszym sposobem czerpania energii z drzew jest spacer po lesie. Podczas takiej przechadzki wystarczy się zrelaksować, głęboko oddychać i napawać się widokami i kolorami. Taki spacer już będzie miał walory terapeutyczne, nieco opisane również wyżej, dla naszego organizmu. Możemy także usiąść przy drzewie lub objąć pień rękami. Najlepiej, gdyby było to drzewo dorodne, wysokie i gdy nie będzie rosło na terenach skażonych i na ciekach wodnych. Są to istotne informacje zarówno dla osób zdrowych, jak i osób z dolegliwościami, chorobami. W przypadku osób z dolegliwościami warto by sprecyzować metodę przytulania się do drzew w zależności od dolegliwości towarzyszących danej osobie.

Przy stanach przed i pozawałowych, chorobie niedokrwiennej mięśnia sercowego, zaburzeniach rytmu serca i innych chorobach serca najbardziej pożądane drzewa, to: dąb, brzoza, topola. Do takich drzew przytulamy się piersiami, nie ściskając ich przy tym zbyt mocno. Należy robić to łagodnie i z czułością. Taką metodę możemy stosować dowolnie długo.

Przy chorobach układu oddechowego, w tym astmy i gruźlicy, szukamy przede wszystkim drzew iglastych. Różnica w stosunku do leczenia chorób układu krążenia polega tylko na tym, że zamiast obejmować drzewo – opieramy się o nie plecami. 

Nie zawsze mamy możliwość pojechania do lasu i wyszukania odpowiedniego drzewa lub zastosowania opisanych praktyk. Możemy wówczas nosić na klatce piersiowej nasiona drzew, które jednak muszą być zmieniane co kilka tygodni.

Inną metodą jest nieco opisana wyżej aromaterapia – można zakupić naturalne olejki eteryczne, rozpylić je w pomieszczeniu, dodawać do kąpieli lub stosować do nacierania lub inhalacji. Warto zakupić sobie olejek z drzewa eukaliptusowego, który wspomaga leczenie chorób dróg oddechowych, działa przeciwzapalnie, obniża gorączkę i rozjaśnia umysł. Olejek z drzewa cedrowego oczyszcza i odkaża skórę, działa ściągająco, koi nerwy i wzmacnia siły organizmu. Z drzewa cyprysowego natomiast reguluje funkcjonowanie narządów kobiecych i układu krążenia. Działa także rozkurczowo i moczopędnie. Rozpylając olejki eteryczne możemy mieć małą namiastkę lasu w domu, a przynajmniej jego walorów terapeutycznych.



Uważam, że zdecydowanie warto tu zapisać, jak działają na nas niektóre z bardziej nam znanych drzew:
1. Brzoza – warto przytulać się do brzozy, ponieważ energia tego drzewa jest wyjątkowo silna, poprawi naszą zdolność koncentracji i doda sił witalnych.
2. Jodła – dodaje otuchy i odwagi.
3. Sosna – przebywanie w lesie sosnowym pozwala oddychać nam bardzo czystym powietrzem, sosna stwarza wokół siebie specyficzny mikroklimat. To najlepsze lekarstwo na dolegliwości gardła, przeziębienie, reumatyzm i oskrzela.
4. Dąb – wzmacnia psychikę, poprawia krążenie krwi i uaktywnia naczynia limfatyczne. Po poważnej chorobie lub operacji warto przebywać w pobliżu tego drzewa. Mocno opierajmy się o jego pień – nawet parę razy w ciągu dnia – po kilka minut, a po dwóch tygodniach będziemy, jak „nowi”.
5. Wierzba – działa jednak najbardziej na naszą psychikę. Jej energia bardzo wzmacnia aktualny nastrój człowieka. Dlatego warto być przy niej w chwilach szczęścia, natomiast w chwilach smutku lepiej omijać z daleka.
6. Jesion – powinny się do niego przytulać jak najczęściej osoby znerwicowane. Zwalcza on nie tylko stres, ale także bóle mięśniowe i stawowe.
7. Kasztanowiec – łagodzi stany lękowe i wewnętrzne napięcia, pomaga przy bezsenności i w chorobach reumatycznych. 
8. Lipa – uspokaja i równocześnie ładuje energią. Zapach jej kwiatów działa przeciwzapalnie. 

Autor książki „Ostatnie dziecko lasu”, Richard Louv, pisze, że las działał na niego równie stymulująco, jak Ritalin (lek stymulujący używany do leczenia ADHD). Natura uspokajała autora, ułatwiała koncentrację, ale i pobudzała zmysły. Autor opisuje również, że ludzkość płaci wysoką cenę za odwrócenie się od przyrody: zmniejszone użycie zmysłów, niedobór uwagi, częstsze występowanie chorób fizycznych i psychicznych. Ten problem dotyka coraz większej ilości społeczeństwa. Niedobór natury może zmienić sposób zachowania ludzi w miastach, a także sposób planowania miast, gdyż długoterminowe badania wykazują związek między całkowitym brakiem lub niedostępnością parków i otwartych przestrzeni, a wysoką przestępczością, depresją i innymi miejskimi przypadłościami. Niezwykle ważne jest to, aby zachować kontakt z przyrodą, spacerować po lesie i czerpać z jego walorów terapeutycznych.

Przyroda, to antidotum na stres – pisze Richard Louv w swojej książce „Witamina N”. Dzieci, rodzice, praktycznie wszyscy czują się lepiej po spędzeniu czasu na łonie przyrody. Naukowcy ze Szwecji odkryli, że biegacze, którzy ćwiczą w naturalnym otoczeniu zieleni czują, że regenerują się szybciej i odczuwają mniejszy niepokój, złość oraz przygnębienie niż ci, którzy ćwiczą w otoczeniu stworzonym przez człowieka. Natomiast naukowcy z Pensylwanii odkryli, że pacjenci przebywający w pokojach z widokiem na drzewa wymagali krótszej hospitalizacji, mieli mniejsze zapotrzebowanie na środki przeciwbólowe i mniej negatywnych uwag  na swój temat w notatkach pielęgniarek w porównaniu z pacjentami, którzy mieli widok na ceglaną ścianę. 

W książce „Uzdrawiająca moc lasu” Clemansa G.Arvay’a zostały przytoczone badania profesora Li – twórcę Shinrin-yoku – mówiące o tym, że profesor Qing Li wykazał wynikami moczu pacjentów, jak bardzo atmosfera zieleni i lasu obniżyła poziom hormonów stresu: kortyzolu i adrenaliny. Jeden dzień w lesie redukował u mężczyzn poziom adrenaliny o 30%, a drugi nawet o 35%. Natomiast w przypadku kobiet adrenalina obniżyła się pierwszego dnia o ponad 50%, a drugiego o ponad 75% w porównaniu do wartości pierwotnej na początku eksperymentu. Czy jakiekolwiek środki farmakologiczne dokonałyby czegoś takiego? Nie sądzę. Dowiedziono również, że przebywanie w lesie aktywuje nerw błędny, który odpowiada za spokój człowieka i za jego regenerację. Jest to nerw komunikacji pomiędzy jelitami, a mózgiem. Decyduje on o odprężeniu się i odbudowie ciała i ducha człowieka. Odpowiada też za rezerwy, które w tym celu gromadzi. 

Po krótkim urlopie spędzonym w lesie na łonie natury, przez dwa do trzech dni, liczba ochronnych komórek w naszym organizmie wzrośnie na tyle, aby wystarczyć nam do ochrony przez kolejne 30 dni. Komórki ochronne, to bardzo specjalna forma białych ciałek krwi. Powstają one w szpiku kostnym i pływają w naszej krwi, gdzie mają do wypełnienia swoje najważniejsze zadania. Poprzez takie wzmocnienie powietrzem leśnym zabójcze komórki usuną z naszego organizmu niezliczone ilości wirusów, zapobiegną powstaniu nowotworów, zwalczą guzy, które już powstały. Zabijają je trucizną komórkową, a wiadomo, że wirusy nie potrafią przetrwać bez komórki gospodarza, podobnie postępują z istniejącymi już guzami. A obszary zalesione, to miejsca na ziemi, gdzie ludzie rzadziej zapadają i umierają na raka, niż w obszarach niezalesionych.

Erich Fomm, psychoterapeuta i filozof żyjący w latach 1900 – 1980 nazwał tęsknotę człowieka za naturą pojęciem „biofilia”. Pojęcie to oznacza miłość człowieka do natury, do wszystkiego, co żywe.

Już w czwartym wieku przed naszą erą znany grecki lekarz i filozof Hipokrates mówił o dużym znaczeniu przyrody dla ludzkiego zdrowia i w terapii chorób. W starożytnej Grecji istniały nawet kliniki, w którym pacjentom oferowany ogrody, a pobyty na łonie natury były stałym składnikiem medycznej terapii. Lekarze przepisywali pacjentom pobyty na łonie przyrody, gdy ci opuszczali już klinikę. Takie szpitale nazywano Asklepieja, od słowa Asklepios – boga sztuki lekarskiej starożytnej Grecji. Medycyna przyszłości znowu będzie się koncentrowała na tych starych, sprawdzonych wzorcach i na związku człowieka z naturą w terapii chorób psychicznych i fizycznych, a zwłaszcza w profilaktyce zdrowotnej.



Z powyższej pracy nasuwają mi się wnioski – las jest najlepszym terapeutą, choć niektórym trudno jest to sobie wyobrazić w świecie ogarniętym przez badania naukowe, medycynę faktu, udowadniania, leków, farmacji. A jednak... Będąc naturoterapeutami, zielarzami, fitoterapeutami, powinniśmy zwrócić w pierwszej kolejności uwagę na walory terapeutyczne lasu i w swych „receptach na zdrowie” uznawać je, jako podstawowe zalecenia terapeutyczne. Człowiek wywodzi się z natury, to w niej się rozwijał i znajduje się z nią we wzajemnym oddziaływaniu. Jest jej częścią.

Nikt nie potrzebuje profesorów medycyny do tego, aby się zdrowo odżywiać produktami pełnowartościowymi pochodzenia roślinnego. Nie potrzeba też nam lekarzy do tego, żeby korzystać do woli z powietrza leśnego i zdobywać energię w lesie. Uważam, że to nie w poszczególnych alkaloidach tkwi sedno sprawy, ale w całości, w całych roślinach znajdujących się w lesie, w ich energii, we wszystkim razem, co zawiera powietrze leśne, nie tylko w terpenach. 

Kiedyś odkryjemy, że matka natura ma zawsze rację, a my powinniśmy jej dokładnie słuchać. Matka natura obdarza nas tym wszystkim za darmo, a my nie potrafimy z tego korzystać, ba, nawet niszczymy to, co nam daje, nie doceniamy tego. A to jest najlepszy lekarz, najmądrzejszy, patrzący na nas całościowo i zdolny do tworzenia cudów.
 
Literatura: 
1. dr Qing Li, Shinrin-yoku Sztuka i teoria kapieli leśnych
2. Zbigniew Ogrodnik, Drzewa przyjazne drzewa lecznicze
3. Richard Louv, Ostatnie dziecko lasu
4. Richard Louv, Witamina N
5. Clemens G. Arvay, Uzdrawiająca moc lasu
6. Internet
7.     Zdjęcia pexels.com oraz pixabay.com